Więzienie dla Polaka z Bedford
Paweł Biej, lat 32, zamieszkały przy Houghton Road w Bedford, został skazany na trzy lata więzienia za posiadanie przydomowej hodowli marihuany. Mężczyźnie, którego zatrzymano w sierpniu zeszłego roku, grozi również deportacja. Biej zakupił nasiona konopi indyjskich za pośrednictwem aukcji Ebay i wszystko wskazuje na to, że następnie sprzedawał marihuanę ze swojej hodowli innym Polakom.
Polak został aresztowany 12 sierpnia 2016 roku, kiedy to policja wkroczyła do domu, w którym mieszkał wraz ze swoją partnerką oraz dzieckiem. Cel wizyty oficerów policyjnych był na początku inny – chcieli oni zatrzymać współlokatora, poszukiwanego Europejskim Nakazem Aresztowania. Tego mężczyzny jednak nie zastali w domu – wyczuli za to intensywny zapach marihuany. Gdy za nim podążyli, trafili do pokoju, gdzie znajdował się sprzęt wykorzystywany do uprawy i sprzedaży narkotyków. W tym oraz jeszcze jednym pomieszczeniu, policjanci zabezpieczyli 186 sadzonek konopi w różnych etapach wzrostu. Czarnorynkowa wartość narkotyków z nich uzyskanych mogłaby wynosić od £17,000 do nawet £52,000. Przy hodowli Biej zastosował obejście licznika energii elektrycznej.
Policja sprawdziła telefon komórkowy mężczyzny i wtedy okazało się, że Biej sprzedawał marihuanę głównie rodakom.
Podczas przesłuchania Polak wyznał, że zakupił nasiona konopi indyjskich przez eBay za kwotę £250. System oświetlenia do sadzonek, pracujący codziennie przez 12 godzin w jego domu, zdobył natomiast na lokalnej wyprzedaży car boot w cenie £150. Hodowlę rozpoczął pod koniec marca lub na początku kwietnia 2016 roku. Wiedzę na temat tego sposobu produkcji narkotyków, nasz rodak czerpał z internetu. Policjanci dowiedzieli się również, że Biej przebywa w UK już od ponad czterech lat i że jego partnerka namawiała go do pozbycia się narkotyków.
Później wyszło na jaw, że Polak miał problemy z prawem jeszcze w ojczyźnie, m.in. w sprawach o kradzież. W 2008 roku sąd w Swansea skazał go na osiem miesięcy pozbawienia wolności za utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości.
Obrońca mężczyzny, Andrew Morton przyznał, że jego klient wyraził skruchę podczas przesłuchania policyjnego, a narkotyki pochodzące z jego przydomowej hodowli nie były sprzedawane na wielką skalę.